Muzyczka

piątek, 9 maja 2014

Podziękowania

Łał.
To po pierwsze, a po drugie dziękuje!
Ponad 1,260 wyswietleń!
I to na blogu, który ma 6 postów!
W podziękowaniu mam tu dla was pare skarbów.















Zapraszam do dalszego czytania i komentowania



środa, 7 maja 2014

Wyższa poprzeczka

Tak jak w tytule macie trudniejsze zadanie.
Dopóki nie będzie 5 komentarzy pod postem Spotkanie nie ma kolejnego posta.

Dzięki za uwagę ;)
tumblr_my34r2NUQG1qdny4ho4_250.gif

piątek, 2 maja 2014

Spotkanie

Hejka
Sorki za to, że tak długo mnie nie było, ale w rekompensacie rozdział troszeczkę dłuższy i będzie w nim więcej Elzy. Ostrzegam też, że miałam wenę na gify ;)
Zapraszam do komentowania



Elza

Dzisiaj jest 210 rocznica zniszczenia Arendelle. To właśnie dzisiaj postanowiłam zmierzyć się ze swoimi lękami. Postanowiłam wrócić mój dom. Moje królestwo. Mój kraj...

Jedyne co pozostało mi z dawnego życia to marzenia.
Marzenia...
Są odległe, ale bliskie. Czasem mieszają się z ambicjami. Wiele osób myśli, że one się nie spełniają, ale to nie prawda. Spełniają się, ale nie tak i nie wtedy kiedy tego chcemy. Od tego zależy przeznaczenie.
Przeznaczenie zapisane w gwiazdach.Większość ludzi w nie nie wierzy, ale ja do nich nie należę. Wierzę, że w moim życiu pojawi się chwila, która zmieni całe moje życie. To właśnie przeznaczenie prowadzi mnie do celu.
Do mojego Arendelle...




Jack

Popchnąłem drzwi, a one ustąpiły. W środku ujrzałem coś czego się nie spodziewałem...

Gdy wszedłem do środka ujrzałem dość niecodzienny widok. Mianowicie nową dziewczynę, która robiła w powietrzu wzorki ze śniegu. 



- Kim jesteś - zapytałem, a ona odwróciła się wyraźnie przestraszona...

Elza

Gdy dotarłam do miasta znów poczułam ten skurcz w sercu. Był to ból i świadomość tego, iż to wszystko stało się przeze mnie. To ja wszystko zamroziłam.
Przechadzałam się między budynkami, aż doszłam do centrum miasta. Do miejsca, w którym zginęła moja siostra, Anna. Jedyna osoba, która była mi bliska, a ja przez ten cały czas ją odtrącałam. 
Otarłam z policzka samotną łzę i poszłam dalej. Po chwili miałam już dosyć. Postanowiłam zobaczyć znów mój lodowy pałac. 
Podeszłam do jeziora. Lód zdążył już się skruszyć i zniknąć. Tak jak śnieg powinien zniknąć na wiosnę. Niestety to nie trwało długo. Wystarczył mój jeden krok na tafli jeziora, aby zaczęło zamarzać.

Biegłam przez jezioro, a ono zamarzało z każdym moim krokiem. Nie zdążyłam się odwrócić, a już byłam po jego drugiej stronie. Reszta drogi minęła mi bardzo szybko i po chwili stałam przed wrotami mojego zamku.
Podeszłam do nich i je popchnęłam, a gdy wchodziłam owiał mnie przyjemny, zimny wietrzyk ze śniegiem. Od razu, gdy znalazłam się w środku od razu zaczęłam bawić się lodem i śniegiem. Robiłam szalone wzory i śmiałam się w niebo głosy. Pierwszy raz od 210 lat! Biegałam tak, aż usłyszałam pewien głos.
- Kim jesteś? - usłyszałam chłopięcy głos. Odwróciłam się przerażona i stanęłam jak wryta.
Za mną stał chłopak w niebieskiej bluzie i brązowych spodnich 3/4.  Jego włosy były białe, a jego oczy były jak dwa księżyce. Piękne, lśniące i hipnotyzujące. Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
- Kim jesteś? - zapytał ponownie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Zaczęłam się cofać, a moje ciało zaczął opanowywać strach. Dookoła zaczął wirować śnieg ze szronem, a chłopak wydawał się całkiem zdezorientowany. Jednak gdy byłam w centrum śnieżnego wiru, on zaczął się przedzierać przez śnieg. Wydawało mi się, że nie sprawia mu to większej trudność, niż sprawiało by mi. Gdy w końcu dotarł do samego środka przyklęknął przy mnie i dotknął mojego ramienia. Delikatnie, jakbym była spłoszonym gołębiem i bał się mnie przestraszyć jeszcze bardziej. Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Jak dotąd nikt jeszcze nie zdołał zbliżyć się, a co dopiero dotknąć mnie, gdy byłam przerażona. On tylko spojrzał na mnie i powiedział:
- Spokojnie, nic ci się nie stanie. Nie jesteś sama, popatrz - odparł i zaczął robić ze śniegiem niesamowite rzeczy. Rzucał, bawił się, robił wzorki i lepił bałwany ze śniegu, a strach zaczynał mnie powoli opuszczać. W pewnej chwili ulepił śnieżkę, chuchnął na nią i rzucił we mnie.

Roześmiałam się i mu oddałam. Po chwili oboje byliśmy cali w śniegu. Chłopak ze śmiechem do mnie podszedł i się odezwał
- Jestem Jack, Jack Mróz - powiedział i podał mi rękę. Spojrzałam na niego niepewnie i powiedziałam
- Jestem... - chciałam się przedstawić, ale powstrzymało mnie coś, a raczej ktoś kto nagle się pojawił...\



A ja będę taką wstrętną babą, że wam nie powiem kto ;)

Zapraszam do komentowania;)